Iluzja fascynowała ludzi od dawna. Magiczne sztuczki są niemal tak stare jak ludzka cywilizacja. Dawniej miały one jednak dużo bardziej kameralny charakter. Dopiero wraz z rozwojem nowoczesnej techniki iluzjoniści zyskali możliwość dokonywania naprawdę niewiarygodnych rzeczy. Sama technologia nie jest jednak wystarczającą odpowiedzią na to, jak iluzjoniści to robią.
Może się na przykład wydawać, że jedna z bardziej niebezpiecznych sztuczek, w której asystent strzela do magika, a ten chwyta nabój choćby w rękę lub usta, pojawiła się stosunkowo niedawno. Tymczasem jej podstawy wymyślono niemal w tym samym momencie, w którym wymyślono pistolety. Jest ona równie stara co ten rodzaj broni! Oczywiście dziś numer bywa dużo bardziej skomplikowany. Jedno z bardziej znanych wykonań tego triku, autorstwa duetu Penn & Teller, zakłada, że obaj iluzjoniści strzelają do siebie symultanicznie. Wykorzystują przy tym celowniki laserowe, naboje są podpisywane przez publiczność, a aby udowodnić, że faktycznie do siebie strzelają, na drodze pocisku ustawione jest akwarium wypełnione płynem oraz przegrody. Rzecz jasna, sztuczka kończy się schwytaniem nabojów w usta, a widownia może zobaczyć dziury w przegrodach i smugi po pociskach w akwarium. Jak to możliwe? Iluzjoniści rzeczywiście do siebie strzelają, ale z zupełnie innych nabojów, które niemal od razu się dezintegrują ze względu na materiał z jakiego są wykonane. Przed wystrzałami obaj podmieniają naboje, a potem tylko muszą umieścić je w ustach, odwracając uwagę publiczności teatralnymi gestami. Zasada działania sztuczki jest przy tym taka sama jak setki lat temu.
Podobnie jest z lewitacją. To niezwykła i widowiskowa iluzja, co udowodnił chociażby Marcin Muszyński w programie „Mam Talent!”, w którym unosił się w powietrzu wraz z fortepianem, podczas gdy instrument obracał się wokół własnej osi. Artysta nie zdradził jak tego dokonał, ale możemy się domyślać, bo jeden z najsłynniejszych magików w historii, David Copperfield, zdradził się z technicznymi aspektami podobnego triku, patentując go. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że latając nad widownią oraz przefruwając pomiędzy wirującymi pierścieniami oraz unosząc się w pudle z pleksiglasu korzystał po prostu z ultracienkich, niezwykle wytrzymałych lin zaczepianych do pierścienia ukrytego pod swetrem magika.
Z kolei Criss Angel, inny znany iluzjonista, popisywał się umiejętnością chodzenia po wodzie. Podczas gdy on spacerował po tafli wody w basenie, pod nim i obok niego nurkowało kilka osób. W rzeczywistości jednak artysta po prostu wykorzystywał złudzenia optyczne związane z zachowaniem się światła w wodzie, a chodził po przezroczystych kolumnach ustawionych w nim wcześniej. Ludzie w basenie mieli uwiarygodniać cały numer.
Przyglądając się większości ze sztuczek iluzjonistów, szybko można się zorientować, że kluczowe w nich są dwa elementy. Pierwszy to pomysłowość, kreatywność i umiejętność wykorzystania najnowocześniejszych osiągnięć nauki i techniki. To pozwala iluzjonistom tworzyć coraz bardziej złożone efekty i przełamywać kolejne bariery tego, co uważamy za niewiarygodne. Dobry magik wykorzystuje wiedzę fizyczną czy chemiczną w taki sposób, abyśmy ulegli złudzeniom. Druga kwestia to zresztą umiejętność odwracania uwagi i ukrywania metody jaką iluzjonista się posługuje. Artysta wykorzystuje ograniczenia ludzkiego mózgu i psychiki, aby wywołać wrażenie, że oto przed jego oczyma dzieje się coś niezwykłego.
Warto jednak pamiętać, że w iluzji nie jest najważniejsze to, jak magikowi udało się czegoś dokonać. To kwestia drugorzędna. Piosenkarza nikt (ewentualnie poza specjalistami) nie pyta po występie o to, w jakiej tonacji śpiewał, ani o to, jakie techniki wykorzystywał. Podobnie powinno być z iluzjonistami. Bardziej powinno się skupiać na tym, czy jego show było atrakcyjne. Czy udało mu się nas zachwycić i czy nam się ono po prostu podobało, jak się bawiliśmy. To jak iluzjonista tego dokonał niech pozostanie sekretem. Magia najlepiej czuje się tam, gdzie jest tajemnica.